Rogaliki francuskie

  • 1 op.chłodzonego ciasta francuskiego 275 g
  • 6 łyżeczek dżemu/powideł/konfitury o dowolnym smaku
  • 12 kostek ulubionej czekolady

12 rogalików:

Piekarnik nagrzać do 220°C.

Ciasto francuskie rozwinąć i pokroić na 6 dużych równych kwadratów. Każdy kwadrat przekroić wzdłuż przekątnej – tak, by w sumie uzyskać 12 trójkątów.

Na środku najdłuższego boku sześciu trójkątów ułożyć po 2 kostki czekolady (posiekane na mniejsze kawałki). Zawinąć zaczynając od najdłuższego boku, a kończąc na przeciwległym wierzchołku trójkąta. Końce ruloniku zawinąć do środka.

Podobnie postąpić z pozostałymi sześcioma trójkątami, tylko zamiast czekolady nakładać po łyżce dżemu.

Rogaliki ułożyć na blasze wyłożonej pergaminem i piec ok. 10 min. w 220°C (uważnie obserwować, by ich nie spalić!).

Ciasto francuskie z cytrynowym mascarpone i łososiem

  • Wartość odżywcza 1 kwadracika (całość = 60 sztuk):
  • 37,2 kcal, białko: 1 g, tłuszcz: 3 g, węglowodany: 1,8 g

Idealna błyskawiczna przekąska na Sylwestra i inne imprezy!

  • 1 op. chłodzonego ciasta francuskiego 275 g
  • 1 op. serka mascarpone 250 g
  • sok z połowy cytryny
  • 4 łyżki jogurtu naturalnego
  • sól, pieprz
  • 1 op. łososia wędzonego 100 g
  • ew. wykałaczki (niekoniecznie)

Piekarnik nagrzać do 220°C.

Ciasto francuskie rozwinąć i pokroić wzdłuż dłuższego boku w pasy o szerokości ok. 3-4 cm (wielkość ma być taka, by nadawały się na jeden kęs). Następnie pokroić wzdłuż krótszego boku, tak, by powstały kwadraty o boku ok. 3-4 cm. (Mi wyszło 60 kwadracików).

Kwadraciki ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i piec ok. 6 min. w 220°C (uważnie obserwować, żeby ich nie przypalić!).

Mascarpone zmiksować z sokiem z cytryny, jogurtem, solą i pieprzem.

Łososia pokroić na krótkie paseczki.

Na upieczone, ostudzone kwadraciki z ciasta francuskiego nakładać przygotowany serek (przy użyciu łyżeczki lub szprycy do dekoracji ciast). Na serku układać kawałeczki łososia. W każdy kwadracik wbić wykałaczkę.

Można udekorować koperkiem lub innymi świeżymi ziołami.

Ciasteczka owsiane z żurawiną

  • Wartość odżywcza 1 ciasteczka:
  • 90,7 kcal, białko: 2,2 g, tłuszcz: 3,3 g, węglowodany: 13,1 g

Szukałam idealnego przepisu na ciasteczka owsiane z żurawiną, ale nie znalazłam. Zmodyfikowałam (znacząco) ten przepis na ciasteczka owsiane i wyszło pyyyyyyysznie!

20 sztuk:

  • 50 g masła
  • 2 jaja
  • 50 g nierafinowanego cukru brązowego
  • 60 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • przyprawy mielone: kardamon i imbir
  • 150 g płatków owsianych
  • 100 g żurawiny suszonej

Masło rozpuścić w małym garnku.

Żurawinę zalać wrzątkiem na 2 min., po czym wypłukać pod bieżącą wodą i pozostawić na sitku.

Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, solą i przyprawami: kardamonem i imbirem (po szczypcie lub więcej – ilość wedle uznania*).

Żurawinę posiekać na mniejsze kawałki.

Jaja zmiksować z cukrem i przygotowaną mieszanką z mąki i dodatków. Dodać rozpuszczone masło (może być ciepłe, ale nie gorące), zmiksować. Wsypać płatki owsiane i żurawinę i dokładnie wszystko wymieszać.

Nakładać po łyżce masy na blachę wyłożoną pergaminem, formując ciasteczka. Piec 10 min. w 180°C.

Ciasteczka są pyszne, miękkie i puszyste 🙂

*można zrezygnować zupełnie z przypraw lub dodać inne – w zależności od potrzeb i ochoty, np. cynamon, wanilię.

Przy zakupie cukru brązowego warto zwrócić uwagę na to, czy na opakowaniu znajduje się napis „nierafinowany„. Bo to właśnie ten napis, a nie słowo „brązowy” określa cukier o nieco lepszej wartości odżywczej niż cukier biały (nierafinowany cukier w odróżnieniu od cukru białego zawiera śladowe ilości składników mineralnych).

Cukier brązowy (bez wzmianki o tym, że jest nierafinowany) jest po prostu zwykłym białym cukrem zabarwionym na brązowo.

Nie ma natomiast znaczenia czy cukier jest pozyskiwany z buraków czy trzciny cukrowej – choć powszechnie przyjęło się, że ten trzcinowy jest zdrowszy. Produkt końcowy i tak jest taki sam – w przypadku cukru białego – sacharoza, a w przypadku cukru nierafinowanego – sacharoza + melasa.

Makaron z tuńczykiem, kukurydzą i papryką

  • Wartość odżywcza 1 porcji (całość = 2 porcje):
  • 524,9 kcal, białko: 32,3 g, tłuszcz: 7,3 g, węglowodany: 83,2 g

2 porcje:

  • 200 g makaronu (np. świderki)
  • łyżka oleju rzepakowego
  • 1/2 czerwonej cebuli
  • 2-3 ząbki czosnku
  • 1/4 zielonej papryki
  • 1/2 puszki kukurydzy (puszka = 425 g, 285 g bez zalewy, 1/2 puszki – około 140 g kukurydzy bez zalewy)
  • puszka tuńczyka w sosie własnym (185 g, 130 g bez zalewy)
  • przyprawy: pieprz (dużo), curry*, kumin
  • 4 łyżki jogurtu naturalnego

*warto zwrócić uwagę na skład mieszanki curry – w mieszankach curry niektórych firm znajduje się glutaminian sodu. Lepiej wybierać curry bez tego zbędnego dodatku.

Makaron ugotować w lekko osolonej wodzie.

Cebulę pokroić w piórka (lub półpiórka :-)), paprykę w kosteczkę.

Na patelni rozgrzać olej, wrzucić cebulę i paprykę i smażyć 2 min.

Dodać czosnek przeciśnięty przez praskę oraz przyprawy, wymieszać i smażyć 1 min.

 

Dodać kukurydzę i tuńczyka (osączone z zalewy). Smażyć 1-2 min., mieszając.

Zmniejszyć gaz, dodać jogurt i wymieszać. Doprawić jeszcze świeżo zmielonym pieprzem.

Dodatek soli jest całkowicie zbędny w tym daniu (poza solą w wodzie, w której gotuje się makaron), ponieważ sól jest już w składzie tuńczyka z puszki i kukurydzy konserwowej.

Zupa brokułowa

  • Wartość odżywcza 1 porcji (całość = 3 porcje):
  • 145,9 kcal, białko: 5,5 g, tłuszcz: 8,2 g, węglowodany: 12,7 g

Kilka dni temu zaczęła się kalendarzowa zima. Pomyślałam, że to dobry czas na rozpoczęcie cyklu smacznych zup. Póki co pogoda nas rozpieszcza, więc zamiast typowej rozgrzewającej zimowej zupy, polecam lekką zupę brokułową (która jak będzie trzeba, to też rozgrzeje :-)).

  • łyżka oleju rzepakowego
  • łyżka masła
  • cebula
  • 2-3 ząbki czosnku
  • brokuł
  • skórka otarta z 1 cytryny*
  • sok z 1/2 cytryny
  • litr wody dobrej jakości
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • przyprawy: pieprz, kumin, curry, oregano, lubczyk

*cytrynę uprzednio wyszorować i sparzyć wrzątkiem

Przygotować „bulion”: odmierzyć litr wody, dodać sos sojowy i przyprawy. Wymieszać. Gdybym akurat miała pod ręką domowy bulion warzywny lub drobiowo-warzywny, to nie zawahałabym się go użyć. Tym razem jednak skorzystałam z „bulionu” w wersji błyskawicznej 🙂

W garnku rozgrzać olej z masłem. Wrzucić posiekaną drobno cebulę i smażyć 2 min., mieszając. Dodać czosnek przeciśnięty przez praskę, zamieszać i smażyć 1 min.

Dodać podzielonego na różyczki brokuła i skórkę otartą z cytryny, smażyć 1 min., po czym zalać „bulionem”. Gotować do miękkości brokuła.

Dodać sok z cytryny, zmiksować. Doprawić do smaku (ja dodałam tylko jeszcze trochę świeżo zmielonego pieprzu, sól była niepotrzebna, wystarczyła mi słoność sosu sojowego).

Przed podaniem można do każdej porcji dodać trochę jogurtu naturalnego.

Bananowe placuszki z ricottą (nie tylko dla dzieci! :-))

  • Wartość odżywcza 1 placuszka:
  • 48,9 kcal, białko: 1,7 g, tłuszcz: 1,7 g, węglowodany: 6,6 g

Miałam ogromną ochotę na jakieś dobre placki 🙂 Znalazłam fajny przepis, zmodyfikowałam i powstała taka wersja:

20 miniplacuszków:

  • niepełna szklanka mąki pszennej (około 110 g)
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 125 g ricotty
  • łyżka oliwy lub oleju rzepakowego
  • jajko
  • banan obrany ze skórki i pokrojony w plasterki
  • ok. 1/2 szklanki mleka 2%

W misce wymieszać mąkę, proszek do pieczenia i sól.

W drugiej misce zmiksować ricottę, jajko, oliwę i banana.

Zmiksować (np. przy użyciu blendera) zawartość obu misek, dolewając stopniowo mleko – tyle, by powstało dość gęste ciasto.

Rozgrzać patelnię (bez tłuszczu) i nakładać łyżką niewielkie porcje, formując placki. Smażyć z jednej strony, aż pojawią się bąbelki, po czym przewrócić na drugą stronę i smażyć do zrumienienia.

Według mnie placuszki są bardzo słodkie, delikatne i pyszne! 🙂

Pierniczki tradycyjne w nowej odsłonie

Natchniona tym wspaniałym przepisem na pierniczki, postanowiłam udoskonalić przepis na tradycyjne pierniczki.

Obawiam się, że „pierniczki najlepsze na świecie” mają teraz poważnego konkurenta…

  • 550 g mąki (użyłam trochę /ok. 150 g/ pełnoziarnistej mąki orkiszowej wymieszanej z mąką pszenną /ok. 400 g/)
  • 80 g nierafinowanego cukru brązowego
  • 2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 2 łyżeczki kakao
  • 2 łyżeczki cynamonu, 1/2 opakowania przyprawy do piernika (skład: cynamon, gałka muszkatołowa, kolendra, koper włoski, imbir, goździki, ziele angielskie, anyż, anyż gwiazdkowy, pieprz, kardamon)
  • skórka otarta z 2 cytryn (uprzednio wyszorowanych i sparzonych wrzątkiem)
  • 300 g płynnego miodu
  • 120 g masła
  • jajko

Masło umieścić wraz z miodem w małym garnku z grubym dnem i podgrzewać na bardzo małym ogniu, mieszając co jakiś czas, aż masło się roztopi.

W misce wymieszać wszystkie suche składniki: mąkę, cukier, kakao, przyprawy, sodę, skórkę cytrynową. Dodać jajko i ponownie wymieszać. Wlać ciepłą (nie gorącą) masę maślano-miodową, wymieszać łyżką, a następnie zagnieść ciasto.

Rozwałkować, podsypując mąką i wykrawać pierniczki.

Piec 7 min. w 180°C na blasze wyłożonej pergaminem. Od razu po wyjęciu z piekarnika pierniczki są miękkie, a potem dość szybko twardnieją. Najlepiej przechowywać je w szczelnie zamkniętym pojemniku, aż zmiękną.

Ta wersja pierniczków jest tak pyszna, że według mnie nie potrzebują żadnej polewy czy lukru. Są mocno aromatyczne, słodkie. Skórka cytrynowa nadaje im wyjątkowego charakteru 🙂

Pierniczki najlepsze na świecie!

  • Wartość odżywcza 1 pierniczka (przy założeniu, że ciasto zostanie podzielone na 30 równych ciasteczek):
  • 88 kcal, białko: 1,4 g, tłuszcz: 4 g, węglowodany: 11,7 g

Znalazłam ten przepis na blogu Moje Wypieki i od razu wzięłam się do jego realizacji – oczywiście z pewnymi, drobnymi modyfikacjami.

Jeśli:

  • masz ochotę na niesamowitą, rozgrzewającą aromaterapię,
  • chcesz upiec i zjeść najlepsze pierniczki na świecie,
  • jeśli uwielbiasz przygotowywać świąteczne wypieki, ale masz na to niewiele czasu,

ten przepis jest dla Ciebie!

Przygotowywanie tych pierniczków dało mi tyle przyjemności, że pomyślałam, że nawet jeśli nie wyjdą, to i tak warto je było zrobić! Ciasto pachnie obłędnie cynamonem, goździkami, gałką muszkatołową i imbirem. Z garnka unosi się wspaniały miodowo-maślany aromat. Lepienie kulek z tego przyjemnego w dotyku ciasta jest niesamowitym doznaniem. A zapach, który rozchodzi się po całym domu w trakcie pieczenia, to istna poezja i balsam dla zmysłu powonienia 🙂

27-30 sztuk:

  • 250 g mąki pszennej
  • 85 g zmielonych migdałów
  • 3 łyżeczki przyprawy korzennej do piernika*
  • 2 łyżeczki zmielonego cynamonu
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 200 g miodu płynnego
  • 85 g masła
  • skórka otarta z 2-3 cytryn**

*przyprawa powinna mieć w składzie koniecznie imbir, cynamon, kolendrę, gałkę muszkatołową, goździki, ziele angielskie, pieprz czarny – jeśli któregoś z tych składników brakuje w gotowej mieszance przypraw, należy po prostu dodać go oddzielnie. Można też dodać mielony kardamon.

**cytryny należy uprzednio wyszorować szczoteczką i sparzyć wrzątkiem.

W misce wymieszać mąkę, zmielone migdały, proszek do pieczenia, sodę i przyprawy.

W garnku z grubym dnem umieścić masło i miód i podgrzewać na bardzo małym ogniu, mieszając. Tak, by masło całkowicie się rozpuściło, a masa zrobiła lekko ciepła (nie gorąca!).

Do miski z suchymi składnikami wlać ciepłą masę miodowo-maślaną, dodać skórkę otartą z cytryn i dokładnie wymieszać – najpierw łyżką, a potem już dokładnie zagnieść ręką (ciasto jest lepkie i takie ma być – nie należy dosypywać mąki).

Odrywać z ciasta niewielkie kawałki i formować kulki wielkości orzecha włoskiego (w sumie powinno wyjść około 27-30 sztuk). Układać w odstępach na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Każdą kulę spłaszczyć równomiernie ręką lub łyżką.

Piec 12-15 min. w 180°C.

Po dwóch minutach można już jeść 🙂 Są balsamem nie tylko dla powonienia, ale i dla podniebienia, więc uwaga, bo szybko się rozchodzą 🙂 Trzeba się nastawić, że pierwsza partia na pewno nie dotrwa do Świąt 😉

Ale nie ma co się martwić – są bardzo łatwe w przygotowaniu, nie widziałam szybszego w realizacji przepisu na pierniczki 🙂 Więc zanim nadejdą Święta zdążymy jeszcze upiec nie jedną blachę tych pierniczków 🙂

Życzę smacznego! 🙂

Ps. W oryginalnej wersji pierniczki są jeszcze lukrowane, ale dla mnie są idealne bez dodatkowego cukru w postaci lukru. Jedną z ich licznych zalet jest w końcu to, że są słodzone tylko miodem 🙂

Ps2. Pierniczki po upieczeniu są miękkie, a potem dość szybko twardnieją (jak to zwykle mają w zwyczaju pierniczki). Muszą trochę poleżakować w metalowej puszce lub słoiku, by zmiękły. A niecierpliwym polecam maczanie twardych pierniczków w gorącej (np. imbirowej) herbacie 🙂