Naleśniki z fasolą i marchewką

To przepis dla tych, którzy umierają z głodu i potrzebują zjeść szybko i smacznie.

To przepis dla tych, którzy mają w lodówce tylko jajka, mleko, marchewkę i resztkę jogurtu naturalnego, a w szafce-spiżarni – fasolę w puszce i mąkę.

To przepis dla tych, którzy potrzebują kulinarnej inspiracji, a nie dokładnego przepisu z laboratoryjnym określeniem ilości składników.

To przepis dla tych, którzy zawsze mają w kuchni różne przyprawy i inne ciekawe składniki i nie będą kupować ich specjalnie tylko i wyłącznie do tego przepisu.

To przepis dla tych, którzy zawsze gotują „na oko” 🙂

A zatem – do roboty!

Użyłam:

  • 1 jajka
  • mąki wrocławskiej typ 550
  • mąki kukurydzianej
  • mleka 2%
  • puszki fasoli czerwonej
  • 1 marchewki
  • oleju rzepakowego i oliwy
  • czosnku, soli, pieprzu, tymianku, curry, chilli, octu balsamicznego i sosu sojowego
  • wyobraźni

W miseczce zmiksowałam jajko z mlekiem (tyle ile akurat zostało mi w 0,5-litrowym kartonie). Miksując dodawałam mąkę – na przemian trochę kukurydzianej, trochę pszennej (z przewagą tej pierwszej). Czekałam aż masa uzyska optymalną na naleśniki konsystencję (jedni lubią rzadszą, inni gęstszą – od konsystencji zależy grubość uzyskanych naleśników). W międzyczasie masa zrobiła się za gęsta, więc otworzyłam nowy karton mleka i dolałam go jeszcze trochę (gdybym miała pod ręką wodę gazowaną  – to użyłabym jej zamiast drugiej porcji mleka). Odstawiłam miseczkę z masą na czas przygotowywania „farszu”.

Marchewkę obrałam, pokroiłam w cienkie, krótkie słupki. Na odrobinie oleju wymieszanym z oliwą zeszkliłam posiekany czosnek, dodałam marchewkę i chwilę razem smażyłam pod przykryciem. Dodałam odsączoną fasolę. W czasie smażenia naleśników „farsz” cały czas dusiłam na niewielkim ogniu pod przykryciem, raz na jakiś czas mieszając. W międzyczasie dodałam przyprawy i to, co wpadło mi w ręce (ocet balsamiczny, sos sojowy).

Do masy naleśnikowej dodałam odrobinę oleju, a kilka innych kropel oleju rozgrzałam na patelni. Smażyłam naleśniki z dwóch stron na złoty kolor. Przed usmażeniem kolejnego naleśnika wlewałam dodatkową kroplę oleju na patelnię.

Gdy smażył się ostatni naleśnik (wyszło mi 4 sztuki), dodałam do „farszu” resztkę jogurtu naturalnego (około 1/2 150-gramowego opakowania) i dokładnie wymieszałam. Farsz umieściłam na naleśnikach i złożyłam je na pół.

Było przepyszne!!! A biorąc pod uwagę błyskawiczny czas przygotowywania – to po prostu rewelacja! Gdybym miała jeszcze rukolę, to z pewnością wystawałaby z naleśnikowych paczuszek 🙂

 

Makaron z brokułami i fasolą

Wprawdzie od robienia obiadów w domu jest mój mąż, a ja jestem od słodkości, ale… Jak zobaczyłam jakie są na moim blogu proporcje pomiędzy słodkościami a „normalnymi” daniami, to aż mi się wstyd zrobiło! W końcu zawód zobowiązuje 😉Jutro trzeba wziąć ze sobą jakiś smaczny obiad do pracy. W lodówce brokuły, wieczór późny, więc czasu na przygotowywanie mało. Trzeba było wymyślić coś błyskawicznego:

  • brokuł podzielony na różyczki
  • puszka czerwonej fasoli
  • makaron (najlepiej pełnoziarnisty)
  • ser twarogowy półtłusty (użyłam około 100-150 g)
  • przyprawy (wedle uznania) – ja użyłam: soli, pieprzu, chilli, curry, majeranku i czosnku
  • dodatki (wedle upodobań i dostępności asortymentu w domu) – ja użyłam: garści pestek dyni, garści ziaren słonecznika, garści otrębów pszennych, garści migdałów mielonych
  • oliwa

Różyczki brokuła ugotowałam na parze (na półtwardo). Na 2 łyżkach oliwy zeszkliłam 2 małe ząbki czosnku (przekrojone na połowy). Dodałam odsączoną fasolę, przyprawiłam solą, pieprzem, majerankiem i curry, chwilę razem poddusiłam, czosnek wyrzuciłam (w trosce o współpracowników – w końcu będę to jadła jutro w pracy). Makaron ugotowałam al dente. Wymieszałam z ugotowanymi brokułami, fasolą, pokruszonym serem i uprażonymi na suchej patelni ziarnami, otrębami i migdałami. Polałam jeszcze odrobiną oliwy. Danie gotowe!Wyszedł mi tego spory garnek – spokojnie na co najmniej 4 duże porcje.

Blok czekoladowy… Mmm… :-)

To bardzo prosty w przygotowaniu i przepyszny deser. Wspomnienie z dzieciństwa 🙂

  • 1 op. mleka pełnego w proszku (400 g)
  • 250 g masła
  • 1/2 – 1 szklanki cukru (w zależności od upodobań)
  • 1/2 szklanki wody
  • 2-6 łyżek prawdziwego kakao (w zależności od tego czy chcemy wyczuwać bardziej mleczny czy bardziej kakaowy smak)
  • 2 op. herbatników (200 g)
  • nerkowce (100 g) – można użyć oczywiście innych orzechów, dodać też żurawinę, rodzynki lub inne suszone owoce

W małym garnku rozpuścić masło, dodać cukier, wodę, kakao i dobrze wymieszać. Zestawić z ognia. W czasie, gdy masa będzie stygła, pokruszyć herbatniki (np. tłuczkiem do ziemniaków) i posiekać orzechy. Wyłożyć folią aluminiową formę, która akurat będzie pod ręką (może być keksówka, naczynie żaroodporne itp.). Mleko w proszku wymieszać z herbatnikami i orzechami. Na to wylać masę kakaową. Delikatnie wymieszać. Formę wypełnić masą, dobrze ją ugniatając. Wstawić do lodówki. Jak masa stwardnieje można wyjąć i kroić 🙂 Nie należy się zbytnio przejmować, jeśli kawałki się rozsypują – blok i tak zniknie błyskawicznie! 🙂

Szarlotka z mąki razowej

Zabrałam się za szarlotkę…Ciasto:

  • 3 szklanki mąki pszennej razowej
  • szczypta soli
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • łyżeczka cynamonu
  • 100 g masła
  • 3 łyżki brązowego cukru
  • 2 jaja
  • łyżka płynnego miodu

Jabłka:

  • 2 kg jabłek (kwaśne, najlepiej szara reneta)
  • 3 łyżki soku z cytryny
  • przyprawy: 2 łyżeczki cynamonu, 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej, 1/2 łyżeczki imbiru
  • 2 łyżki brązowego cukru lub miodu

Opcjonalnie – do posypania: cukier puder wymieszany z cynamonem

Mąkę, sól, proszek do pieczenia, sodę i cynamon wymieszałam w misce. Dodałam pokrojone w kostkę masło oraz cukier i posiekałam nożem. Następnie dodałam 2 jajka i miód, wymieszałam nożem i zagniotłam ciasto. Uformowałam 2 kule, każdą włożyłam do śniadaniowej torebki foliowej i umieściłam w lodówce.

W tym czasie przygotowałam jabłka: obrałam je i już miałam sięgnąć po tarkę, ale przypomniałam sobie, że mam sprytne urządzenie AGD, które zrobi to szybciej 🙂 Pokroiłam jabłka w ćwiartki, usunęłam gniazda nasienne, a miąższem zajęło się ostrze robota kuchennego. Następnie wymieszałam jabłka z cukrem, sokiem z cytryny i przyprawami.

Piekarnik nastawiłam na 190°C. Formę 20 x 20 cm wyłożyłam papierem do pieczenia (chyba lepiej byłoby użyć formy 20 x 30, ale taka jeszcze wciąż zamiast u mnie w kuchni, widnieje tylko na moich listach zakupów…).

Wyjęłam jedną kulę ciasta z lodówki i rozwałkowałam na placek zbliżony rozmiarem do wymiarów formy. Przeniosłam ciasto do formy (jeśli będzie się rozwalać, to nie należy się przejmować, tylko po prostu powyklejać brakujące elementy). Podziurawiłam widelcem w wielu miejscach i wstawiłam do nagrzanego piekarnika. Piekłam przez 13 minut (ciasto lekko urosło).

Po wyjęciu ciasta z piekarnika, zmniejszyłam temperaturę do 180°C. Na podpieczony spód wyłożyłam GRUBĄ warstwę jabłek. Rozwałkowałam drugą kulę ciasta i przykryłam ciastem jabłka. Nacięłam ciasto w kilku miejscach i piekłam 40 minut. Przed podaniem można posypać mieszanką cukru pudru i cynamonu (ale dopiero jak ciasto nieco ostygnie!).

Szarlotka wyszła smaczna, zniknęła bardzo szybko. Ale ja jednak wolę robić i jeść ciasteczka 🙂Oryginalna wersja tego przepisu

Jajo sadzone z pomidorami i tymiankiem

Nie przepadam za jajami ugotowanymi na miękko – nie lubię nieściętego żółtka. Z tego też powodu nie jadałam jaj sadzonych, dopóki ktoś nie przygotował dla mnie jaja sadzonego ze ściętym żółtkiem 🙂 Błyskawiczne, pyszne i efektowne śniadanie.

  • kilka kropel oleju rzepakowego
  • jajo
  • pomidorki koktajlowe
  • sól, pieprz
  • opcjonalnie: oliwki, zioła (np. bazylia, tymianek), kawałeczki papryki itp.

Na patelni (najlepiej o małej średnicy) rozgrzać olej, wrzucić jajo i od razu wrzucić ćwiartki pomidorków (i inne składniki, które są używane), posypać lekko solą, pieprzem, przykryć pokrywką. Smażyć do uzyskania pożądanego ścięcia się jaja. Posypać (najlepiej świeżymi) ziołami. Podawać z pieczywem.

Hmm… Chleb też jest własnej roboty… Niedługo zamieszczę na niego przepis 🙂

Ciasteczka owsiane

Po robieniu ciasta na babeczki z kremem zostały mi w lodówce 2 białka. Jedno już w lodówce na mnie czekało, więc dysponowałam 3 białkami. Nie pierwszy raz miałam taką sytuację – za każdym razem obiecywałam sobie, że na pewno je zużyję do jakiś pysznych słodkości. Jednak zrobienie bezy zawsze napawa mnie przerażeniem, więc zawsze kończy się na zrobieniu niesmacznej jajecznicy bezżółtkowej… Ale tym razem lepiej wykorzystałam te 3 białka! Ha! Pomysł na te ciasteczka zrodził się w głowie mojej siostry, która powiedziała, że to są tak zwane ciasteczka „bez przepisu” – wrzucasz to, co masz. W związku z tym ile pomysłów w głowie (i ile składników pod ręką) – tyle wersji tych ciasteczek. Oto moja wersja:

  • 3 białka + składniki do zagęszczenia masy:
  • ziarna słonecznika
  • płatki jęczmienne
  • płatki żytnie
  • mąka żytnia
  • gorzka czekolada pokrojona w kosteczkę
  • banan potraktowany blenderem
  • odrobina cukru waniliowego
  • posiekane orzechy ziemne
  • wiórki kokosowe
  • cukier

Nie napisałam ilości poszczególnych składników, bo tak naprawdę wszystko wrzuca się na oko – bazę stanowią oczywiście płatki zbożowe (np. żytnie, jęczmienne, owsiane, pszenne), a reszta to po prostu mieszanka ulubionych składników, będących akurat pod ręką. Białka ubiłam, dodając cukier (nie na sztywną pianę, ubicie miało na celu zmienienie konsystencji białka na tyle, by lepiej łączyło się z pozostałymi składnikami). Następnie wsypywałam poszczególne składniki, mieszając i sprawdzając konsystencję masy. Powinna być taka, by nie rozpływała się na blasze, ale jednocześnie nie powinna być za sucha, bo wtedy ciasteczka będą zbyt kruche. Piekarnik nagrzać do 150°C. Na blasze wyłożonej pergaminem nakładać po łyżce masy, rozpłaszczać, formować w zwarte kształty. Zawsze, gdy piekę po raz pierwszy jakieś ciasteczka formuję różne rozmiary, by zobaczyć jaki rozmiar jest najlepszy dla danego rodzaju wypieku.

Wyszło mi 18 ciasteczek różnych rozmiarów.

Babeczki z kremem

Znalazłam kiedyś gdzieś ten przepis na ciasto (akurat dotyczył kruchych ciasteczek) i stosuję go we wszystkich możliwych wersjach, bo jest po prostu genialny! Przygotowuje się go w 5 minut i ZAWSZE wychodzi idealnie!

Ciasto:

  • 250 g mąki
  • 5 łyżek cukru pudru
  • 150 g masła
  • 2 żółtka
  • szczypta soli
  • torebka cukru waniliowego

Masa:

  • 150 g sera mascarpone
  • 3 łyżki śmietany 22%
  • 3 łyżki miodu
  • ziarenka wyskrobane z laski wanilii

+ ziarenka z granatu

Masło posiekać z przesianą mąką. Dodać cukier puder, cukier waniliowy, sól, żółtka i zagnieść ciasto (jak to bywa z kruchymi ciastami – na początku wydaje się, że połączenie się wszystkich składników jest niemożliwe, ale jak tylko masło dostanie trochę ciepła od dłoni, ciasto od razu staje się idealnie plastyczne). Z ciasta uformować kulę, zawinąć w folię spożywczą i włożyć na godzinę do lodówki (czasem pomijam ten etap, albo wkładam ciasto na krócej do lodówki, ale szczerze przyznam, że ten etap bardzo ułatwia dalszą pracę z tym miękkim ciastem). Przy tego rodzaju cieście nie ma sensu bawić się w rozwałkowywanie, wycinanie kółek i wykładanie nimi foremek – ciasto jest jak plastelina. Lepiej uformować kulki i wykleić nimi wnętrze metalowych foremek. Piec do zrumienienia (ok. 10 min.) w 180°C.

Masa: Mascarpone zmiksować ze śmietaną, miodem i ziarenkami wanilii. Masę schładzać w lodówce. Masa musi być gęsta, dodatek śmietany ma jedynie nieco rozrzedzić gęsty ser mascarpone.

Na upieczone i ostudzone ciasteczka wykładać (łyżką lub rękawem cukierniczym) kremową masę, na wierzchu ułożyć ziarenka granatu (a w sezonie letnim – truskawki, maliny, borówki lub jeżyny).

Z podanych ilości wyszło 18 babeczek.

Ciasteczka orzechowe (jeszcze lepsze od poprzednich!)

  • 3/4 szklanki jasnego brązowego cukru
  • pół łyżeczki soli
  • 100 g masła
  • 100 g masła orzechowego
  • jajko
  • aromat (ja miałam akurat migdałowy, można też użyć ziarenek wyłuskanych z wanilii)
  • szklanka mąki
  • pół łyżeczki sody oczyszczonej
  • opcjonalnie: czekolada (ja użyłam białej, ale w zależności od upodobań można też użyć mlecznej lub gorzkiej)

Cukier, oba rodzaje masła i sól zmiksować (aż masa będzie jednolita). Wbić jajko, dodać aromat i zmiksować. Mąkę wymieszaną z sodą zmiksować z masą maślaną. Nagrzać piekarnik do 200°C. W czasie, gdy piekarnik będzie się nagrzewał ulepić niewielkie kulki z masy.Kulki ułożyć w dużych odstępach na blasze wyłożonej pergaminem i spłaszczyć każdą widelcem (mi kulki zajęły dwie blachy – w czasie, gdy jedna była w piekarniku, lepiłam kulki na drugą). Piec ok. 7 min.

Po wyjęciu nie przekładać ciasteczek nigdzie od razu, ponieważ są mięciutkie i kruche. Niech spokojnie wystygną na blasze, ewentualnie można je potem studzić na kratce.

Na tym właściwie można by poprzestać, ale nie byłabym sobą, gdybym nie dodała czegoś ekstra 🙂 Rozpuściłam jedną białą czekoladę w rondelku i nakładałam na ciasteczka. Bez większej staranności nakładałam łyżeczką odrobinę czekolady na środek każdego ciasteczka i rozprowadzałam (nadal łyżeczką :-)) czekoladę wzdłuż rowków.Z podanych ilości wyszło 37 ciasteczek.

Inspirację do tego przepisu znalazłam tutaj.

Awokado, pomidory i kasza jaglana

  • awokado
  • 3 małe pomidory
  • posiekany szczypiorek
  • chilli
  • pieprz
  • sól
  • bazylia, oregano, mięta
  • ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę
  • 2/3 szklanki kaszy jaglanej

Kaszę ugotować (zawsze mam z tym problem – albo rozgotowuję, albo przywiera mi do dna garnka… właściwie zawsze przywiera… Ale i tak ją lubię :-)). Pomidory sparzyć wrzątkiem, obrać i pokroić w ćwiartki. Usunąć pestki i nadmiar soku. Miąższ pokroić w kosteczkę. Awokado obrać, pokroić w kosteczkę, wymieszać z pomidorami. Dodać szczypiorek, sól, pieprz, czosnek i zioła. Delikatnie wymieszać.

Z podanych ilości wyszły 4 malutkie porcje (mniej więcej takie jak na zdjęciu).EBM 18-8 折りたたみ式 レインスタンド 48本立 3494000 ▲▲【smtb-u】
【エントリーでさらにポイント10倍】ヘリクリサム(イモーテル) 精油 100ml 「生活の木」の精油
綿100% 無地調 国産 こたつ布団 掛敷セット 『いろり』 茜(レッド) 215×215cm【代引不可】
FH-9200DVD【税込】 パイオニア 7型ワイドモニター チューナー・DSPメインユニット Bluetooth/DVD/CD/USBcarrozzeria(カロッツェリア) [FH9200DVD]
NIKE AIR JORDAN 1 RETRO HIGH OG SHATTERED BACKBOARD AWAY 555088-113 ナイキ エアジョーダン 1 レトロ ハイ シャッタード バックボ
宝田 製粉機+製餅機 『こだま号』 《三相200V750Wモーター+2種ユニット付セット》 [餅つき機][r12][s4-060]
えらべるディナーコース ペア 25点Dセット、景品、二次会 景品、目録、ゴルフコンペ、忘年会、新年会
杉田エース 127-648電動ペーパーホルダー ラク・ロール 木製カバー ウォールナット【1個】
★ポイント最大7倍★【全国配送可】-クロスメディカルスクリーン[抗菌タイプ]二連式(ギヤ連結タイプ) AMG−632−CL ピンク 型番AMG-632-CL asn8-8482-02 -【医療・看
【第3類医薬品】アクテージSN錠 84錠 ×5 【税制対象商品】

Ciasteczka orzechowe z czekoladą

  • masło 60 g
  • masło orzechowe 130 g (3 porządne, kopiaste łyżki)
  • 2 jaja
  • 3-4 łyżki płynnego miodu
  • 3-4 łyżki cukru brązowego
  • mąka 200 g (użyłam wrocławskiej typ 500)
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/4 łyżeczki soli
  • kilkanaście kosteczek ulubionej czekolady (ilość w zależności od wielkości ulepionych kulek)

Mąkę wymieszać w miseczce z proszkiem do pieczenia i solą. Masło orzechowe utrzeć ze zwykłym (zrobiłam to w garnuszku, przy pomocy zwykłej łyżki). Wg przepisu należało zmiksować masę maślaną z jajami. Ja jednak dysponuję tylko blenderem z końcówką do ubijania – to jest zdecydowanie za słabe urządzenie na tak gęstą masę. W związku z tym w oddzielnej miseczce roztrzepałam jajka i mieszając stopniowo dodawałam je do masy.

Gdy masa zrobiła się rzadsza, sięgnęłam po blender. Zmiksowałam dokładnie jaja z masą maślaną. Dodałam miód i cukier. Następnie stopniowo dodawałam mączną mieszankę. Pod koniec mój blender bardzo się męczył, zastąpiłam więc go łyżką 🙂 Dokładnie wymieszałam całość i wstawiłam cały garnuszek do lodówki (oczywiście owinięty folią aluminiową, by nie dostał się tam zapach np. czosnku ;-)) Tam najlepiej zostawić masę na 2 h. W tym czasie zmyć naczynia, blachę do pieczenia wyłożyć pergaminem, czekoladę połamać na kosteczki, obejrzeć Tap Madl.

Wyjąć zimną masę z lodówki, nabierać łyżką porcję masy, wkładać w środek kawałeczek czekolady i formować małe kulki (ja zrobiłam takie o wielkości między piłką pinpongową a golfową – polecam zrobić jeszcze mniejsze). Kulki nie muszą być okrąglutkie, mogą być spłaszczone (i tak w trakcie pieczenia się spłaszczą). Ważne, by kostka czekolady była cała pokryta ciastem. Kulki (lub też spłaszczone kulki) układać na blasze w sporych odstępach. Piec około 12 min. w 170-175°C (aż się ładnie przyrumienią).

 

Z podanych ilości wyszło 13 ciasteczek (a może 14…? Jedno chyba spałaszowałam od razu 😉 :P)

Przepis (z drobnymi modyfikacjami) pochodzi z mojego ulubionego miesięcznika – Kuchnia (numer 11/2011)